Film Jana Komasy został zainspirowany prawdziwymi zdarzeniami, co warto mieć na uwadze, wybierając się do kina na tą produkcję. Opowiada on o dwudziestoletnim Danielu, który opuszczając zakład poprawczy, wyrusza do małej wsi na Podkarpaciu aby pracować w stolarni. Nie jest on do tego przekonany, ponieważ chciałby zostać księdzem, więc wykorzystuje okazję i korzysta z naiwności tutejszej ludności i postanawia go udawać.
Bohater grany przez Bartosza Bielenia należy do tych postaci, których los obserwujemy z zapartym tchem. Przez cały czas istnieje ryzyko, że ktoś odkryje jego tajemnicę, więc musi on bardzo uważać. Jest osobą bardzo wrażliwą, empatyczną i czasami widz zastanawia się, dlaczego taki ktoś mógł w ogóle znajdować się w zakładzie poprawczym. Jego kazania, choć improwizowane, poruszają i zaskakują swoją ekscentrycznością i brakiem, jak to sam bohater ujmuje, ''klepania formułek''. Od razu da się go polubić ze względu na to, że wyróżnia się swoim stylem bycia od innych mieszkańców wsi.
W filmie występuje również wątek tragicznego wypadku, w którym zginęło 7 osób, z czego 6 z nich to dzieci z owej miejscowości. Cała ludność nadal przeżywa tę tragedię, rodzice modlą się przed tablicą z ich zdjęciami. Pojawia się tam problem, kto jest winny wypadkowi i dlaczego nie wszyscy dostali tyle samo szacunku. Wtedy obserwujemy, jak bardzo ludzie potrafią być dwulicowi i zakłamani. Daniel z całych sił stara się z tym walczyć i zmusić ich do przyznania się do swoich błędów. Ten wątek najbardziej ujął mnie w całym filmie. Ot zestawienie chłopaka z kryminalną przeszłością, który stara się zrobić wiele dobrego z ludźmi z pozoru wierzącymi, przykładnymi chrześcijanami, którzy mają również o wiele gorsze oblicze, które trzymają w tajemnicy.
W produkcji jest pełno symbolicznych ujęć, które podkreślają znaczenie danej sytuacji. Cały film jest bardzo ciekawie nagrany i zmontowany, bywa, że cała scena jest nagrana jednym ujęciem i sprawdza się to naprawdę dobrze. Zdjęcia pokazujące krajobraz podkarpackiej wsi nadają klimatu i wprowadzają widza w prezentowany świat.
Podsumowując, film jest niesamowicie ciekawą historią, której zakończenie zostawia oglądających z wieloma pytaniami. Pokazuje coś, co bardzo prawdopodobnie mogłoby się wydarzyć. I to jest wielka zaleta- ta realność sytuacji i postaci. To, że każdy zetknął się w życiu z osobą z pozoru złą, z tragiczną przeszłością, ale w rzeczywistości bardzo dobrą i pomocną lub z kimś, kto zachowuję się odwrotnie- jest pozornie dobry i porządny, ale ukrywa swoją drugą twarz osoby uprzedzonej, nieufnej i zakłamanej. Zestawiając takich bohaterów, otrzymujemy naprawdę ujmujący konflikt. Produkcja daje wiele tematów do przemyślenia nie tylko związanych z religią czy kościołem, ale zarówno z życiem codziennym. Do tego dołączamy klimat, specyficzne ujęcia i aktorów, którzy świetnie wykonali swoją pracę. W ten sposób, mam nadzieję, powstał właśnie polski kandydat do Oscara.
Świetna recenzja 😀