Po tej produkcji można było spodziewać się wielu rzeczy. W końcu to film o największym przeciwniku Batmana, prawda? Natomiast to, co ostatecznie otrzymaliśmy, jest dziełem nietuzinkowym, zapadającym w pamięć, wręcz przełomowym. Oto jak DC podnosi się z kolan w zjawiskowym stylu.
Arthur Fleck to samotny, chory na zaburzenia neurologiczne aspirujący komik. Mieszka z matką, którą się opiekuje w obskurnym mieszkaniu gdzieś w Gotham. Nie wyróżnia się niczym, może poza napadami niekontrolowanego śmiechu, które związane są z jego chorobą. Dorabia jako klaun reklamując sklepy, czy rozbawiając dzieci w szpitalach. Jego największym marzeniem jest zostanie sławnym stand-uperem. Śledzi komików w telewizji, przychodzi na ich występy, aby uczyć się od nich, jak rozbawiać ludzi. Jest zamknięty w swoim świecie i żyje własną wyobraźnią. Pozwala mu ona przetrwać w tym okrutnym i pozbawionym empatii społeczeństwie.
Gdy pierwszy raz dokonuje aktu przemocy, odkrywa, że nareszcie zaczęto go zauważać. Zmienia się, coraz bardziej popada w obłęd. Odkrywa prawdę o swoim pochodzeniu, przez co posuwa się do kolejnych zbrodniczych czynów.
Cały film pokazuje nam transformację biednego wyrzutka społecznego w ikonę anarchii i chaosu. Finał łopatologicznie tłumaczy, dlaczego bohater taki się stał, mówi on o tym wprost. Na końcu nareszcie dostał to, czego chciał - uwagi, w końcu wiedział, że żyje.
Od strony wizualnej produkcja jest istnym cudem. Zdjęcia są kapitalne, wszystko zostało ładnie zmontowane, a do tego jeszcze mamy pasującą muzykę. Charakteryzacja jest bardzo udana. Makijaż Jokera nie jest złudnie podobny do żadnego z poprzednich. Widać, że twórcom zależało, żeby jak najbardziej przypominał klasycznego klauna.
Oczywiście wkład w wygląd tej postaci miał również Joaquin Phoenix, który do tej roli musiał zapewne bardzo schudnąć. W świetny sposób oddał mimikę, specyficzne gesty i styl bycia bohatera. Moim zdaniem, udało mu się również wykreować jeden z najlepszych śmiechów Jokera. Ma u mnie ex aequo pierwsze miejsce wraz z charakterystycznym śmiechem stworzonym przez Marka Hamilla.
Film Todda Phillipsa ma wiele do przekazania. Od odbiorcy zależy, jakie wysunie z niego wnioski. Czy zacznie współczuć głównemu bohaterowi, czy uzna, że nieszczęśliwe zdarzenia nie usprawiedliwiają jego zbrodni. Joker jest nowym spojrzeniem na genezę postaci księcia zbrodni Gotham City. Pobudza do refleksji, a przy okazji daję ogromną przyjemność z oglądania tak piękne nakręconego dzieła. Można przypuszczać, że posypią się dla niej kolejne nagrody.
Film otrzymuje ode mnie ocenę:
8/10
Comments